Osoby narzekające na wszystkich i na wszystko z Arką, związane są "od zawsze". To oczywiście normalne, podobnie jak nie dziwi to, że obecnie są one bardziej widoczne. Skoro po latach chudych przyszły sukcesy i obudzili się "śpiący rycerze" wśród kibiców - to w większej społeczności narzekających znajdzie się więcej.
Kiedy w sezonie 94/95 Arka spadała do III ligi i co roku walczyła z marnym skutkiem o powrót na zaplecze ekstraklasy - narzekaczy słychać nie było. Być może dlatego, że wówczas przy Arce zostali najwytrwalsi kibice - nie tacy, których "wielka miłość" do klubu ożywa wyłącznie przy sukcesach. Ci najwierniejsi potrafili jeździć na wyjazdy do Połchowa, Człuchowa, Papowa by oglądać tam remisy, porażki Arki.
Malkontent internetowy Schowany za palisadą anonimowości na rozmaitych forach daje upust, pisząc bez osłonek co sądzi o piłkarzach, trenerach i działaczach. W naiwności swojej myśli , że nikt go nie rozszyfruje. Tymczasem zdradza go zarówno adres IP komputera (nawet gdyby co godzinę zmieniał internetowe ksywki) jak i wciąż ten sam styl, w jakim narzeka. Najgorsza odmianą jest wahadełko. Taki po przegranym lub zremisowanym ze słabym przeciwnikiem meczu wiesza psy na piłkarzach i domaga się dymisji trenera. Tydzień później - po zwycięstwie - wychwala wszystkich pod niebiosa i wypiera się tego, co niedawno powiedział.
Rzeczą naturalną i ludzką jest być szczęśliwym po zwycięstwie i wściekłym na wszystkich po porażce. Ale trzeba umieć to wszystko pogodzić. Po pierwsze to tylko sport, po drugie nam tez w życiu wiele rzeczy nie idzie tak jakbyśmy sami chcieli.
Więcej optymizmu.Głowy do góry - Arka była jest i będzie !