Lechia Gdańsk - Arka Gdynia 1:0 (0:0)

 

1:0 Bobrowski 90 min.

 

Żółte kartki: Tofil, Zakrzewski (Lechia), Jaszczyk, Rzepa (Arka)

Sędziował: Marek Szerszeń

 

Lechia: Małkowski, Osłowski, Zakrzewski, Rosiński, Kila, Łuczak, Pietrowski, Płótkarz (79' Kowalkowski), Tofil (89' Preizner), Szuprytowski, Duda (58' Bobrowski)


Arka: Witkowski - Kowol, Brodziński, Robakowski, Dachowski - Bułka (90' Kowalczyk), Sulima, Czoska, Jaszczyk (68' Rzepa) - Kazimierczak,  Wiśniewski (87' Beyl)

 

 

Od pierwszych minut spotkania widać było, że mecz ten ma zdecydowanie większy ciężar gatunkowy niż zwykłe ligowe spotkanie. Walki na boisku nie brakowało, lecz więcej sytuacji stwarzała sobie Lechia, która dwukrotnie (w tym raz po niepewnej interwencji Witkowskiego) mogła wyjść na prowadzenie. Arka odpowiedziała pod koniec tej części gry, stwarzając sobie dwie świetnie sytuacje. Najpierw jednak Piłka minęła słupek bramki Lechii po świetnym uderzeniu Wiśniewskiego z powietrza, a następnie Przemysław Kazimierczak uderzył głową z kilku metrów wprost w ręce bramkarza.

 

W drugiej części gry działo się już zdecydowanie więcej i pod obiema bramkami często się kotłowało, co wynikało głównie ze straty sił, których piłkarze obu drużyn włożyli bardzo dużo w pierwszej połowie. Lechia częściej prowadziła grę, lecz kontry arkowców były niezwykle groźne. Najlepszej sytuacji nie wykorzystał Wiśniewski główkując prosto w Małkowskiego. Rozstrzygnięcie przyniosły ostatnie minuty. Najpierw Arka nie wykorzystała dwóch dobrych sytuacji, a Lechia po jednej ze swoich akcji wywalczyła rzut rożny. Ostre dośrodkowanie na bramkę zamienił Bobrowski, lecz trzeba przyznać, że kolejną niepewną interwencją "popisał się" Norbert Witkowski, dając tym samym kibicom Arki odpowiedź na pytanie czemu od początku sezonu jest jedynie zmiennikiem Andrzeja Bledzewskiego.

 

W drużynie Arki mógł podobać się przede wszystkim Adrian Sulima, którego wszędzie było pełno i jeśli ten piłkarz nabierze odpowiedniej siły i będzie się lepiej trzymał na nogach to możemy mieć z niego dużą pociechę, bo czyni on znacznie szybsze postępy od Bułki czy Czoski, którzy mieli już okazję zadebiutować w pierwszej drużynie. Oprócz słabszej formy Witkowskiego martwi też skuteczność napastników drużyny Młodej Ekstraklasy, gdyż zarówno Kazimierczak jak i Wiśniewski powinni zapewnić dziś Arce zwycięstwo, lecz nie potrafili pokonać szczęśliwie, co trzeba przyznać, interweniującego Małkowskiego.

 

mazzano