Nie da się ukryć, że ostatnie występy Grzegorza Lecha pozostawiały dużo do życzenia. Stał się on swego rodzaju ikoną marazmu, jaki możemy zaobserwować w zespole Arki. Niejednokrotnie przy zejściu z boiska obrywało mu się od kibiców gwizdami oraz niewybrednymi określeniami jego umiejętności. Tak samo było w 78 minucie wygranego 1:0 meczu z Pogonią, gdy zmieniał go Antonio Calderon – wyraźnie było słychać gwizdy. Czy słuszne? Przyjrzyjmy się liczbom.
Gole |
0 |
Asysty |
1 |
Strzały celne |
0 |
Strzały niecelne |
0 |
Strzały zablokowane |
2 |
Podania celne |
12 |
Podania niecelne |
1 |
Podania kluczowe |
1 |
Faule |
0 |
Faulowany |
2 |
Straty |
3 |
Przechwyty |
9 |
Dryblingi udane |
0 |
Dryblingi nieudane |
0 |
Dośrodkowania udane |
0 |
Dośrodkowania nieudane |
0 |
Patrząc na tabelkę od samej góry, od razu pojawia się pytanie, czy można wygwizdywać kogoś, kto asystował przy jedynej – zwycięskiej – bramce w meczu z Siedlcami. Nie była to asysta z cyklu prostopadłe podanie, czy też dobre dośrodkowanie ze skrzydła, natomiast Grzegorz miał bezpośredni udział w akcji, którą wyśmienitym golem z dystansu zakończył Bartek Ława. To Lech odegrał mu dokładnie piłkę w okolicach pola karnego. W polskich warunkach nie jest to znowu takie częste zjawisko.
Kolejna warta uwagi rubryka to podania. Lech jeżeli podawał, to do tyłu, miał jedno „kluczowe zagranie” i to nie to do Ławy, po którym padła bramka. Większość podań była do tyłu lub do „najbliższego”. Nie podejmował ryzyka w rozegraniu, brak prostopadłych piłek, czy też dalekich krosów przez pół boiska do skrzydłowych. Widać, że grał mocno spięty i ograniczał się do najprostszych rozwiązań.
To co mnie najbardziej zaskoczyło, to ilość odbiorów, które zanotował Grzesiek. Jak na zawodnika, który gra na pozycji numer „10” zanotował tyle przechwytów co defensywny pomocnik. Może pozycja, na której gra w chwili obecnej Lech, to nie jego miejsce? Skoro potrafi odebrać piłkę lub zgarnąć niedokładne podanie rywala i podać do najbliższego, to zróbmy z niego defensywnego pomocnika. Do przodu pójdzie Ława, który potrafi uderzyć z dystansu, czy też zagrać piłkę na skrzydło, albo wypuścić prostopadłym passem napastnika.
Tak czy siak, za ten mecz Grzegorz Lech nie zasłużył na gwizdy. Pierwsze 20 minut spotkania faktycznie nie były najlepsze. Dalsza część meczu też nie była wybitna w jego wykonaniu. Ale walczył, odbierał piłkę, podał do Bartka bezpośrednio przed jego pięknym strzałem, dlatego pytam tych którzy gwizdali – za co wygwizdaliście Grześka?
Ocena od redakcji: 5,5
patyczakos