Koniec listopada to taki czas, który oddziela mężczyzn od chłopców. Dotyczy to zarówno kibiców w kontekście przychodzenia na stadion przy nieco niższych temperaturach, jak i piłkarzy, którzy muszą wznieść się ponad zmęczenie sezonem i pokazać siłę na boisku. Meczem z Wisłą Kraków w Gdyni Żółto-Niebiescy rozpoczynają rundę rewanżową Ekstraklasy. Przerwa reprezentacyjna była momentem na przemyślenie i uporządkowanie w głowie wydarzeń ostatnich tygodni. Teraz czas na mocne uderzenie na koniec roku.
Na pierwszy ogień długiego finiszu jesieni idzie ekipa z gorszej części Krakowa. Wisła zanotowała świetny start sezonu wygrywając pięć spotkań w pierwszych ośmiu kolejkach. Potem jednak niespodziewanie przegrała z ostatnią wtedy w tabeli Pogonią Szczecin i tak jak dla szczecinian był to punkt zwrotny, od którego zwyciężyli w sześciu potyczkach na siedem, tak dla podopiecznych Macieja Stolarczyka tamto starcie stanowiło zachwianie rewelacyjnej dyspozycji. I to zachwianie trwa do tej pory. GTS potrafi zagrać kapitalne zawody (2:0 w wyjazdowych derbach z Cracovią, widowiskowe 3:3 z Legią w Warszawie), ale też zaliczyć wpadkę (0:1 u siebie z Koroną, 2:2 z najsłabszym w lidze Zagłębiem Sosnowiec, 0:2 z Piastem). Kapitał z wyśmienitej pierwszej fazy rozgrywek połączony z regularnym gromadzeniem punktów daje jednak Białej Gwieździe wysokie 5. miejsce z zaledwie jednym punktem straty do strefy pucharowej i pięcioma oczkami przewagi nad Arką. Wisła jest chwalona za ładny dla oka styl gry i efektowne rozgrywanie akcji ofensywnych. Zwłaszcza formacja ataku drużyny z Krakowa prezentuje bowiem pomysł na to, co chce na boisku zrobić, i w każdym spotkaniu potrafi znaleźć drogę do wykreowania okazji bramkowych. Wielką pracę wykonał z tym zespołem Maciej Stolarczyk, który stworzył coś, co można określić własnym stylem Wisły. GTS strzela bardzo dużo goli, najwięcej w lidze. Lubi też pójść na wymianę ciosów – efektowne były jej mecze z Lechem Poznań (5:2), Lechią Gdańsk (5:2), Legią (3:3), Sosnowcem (2:2) czy Zagłębiem Lubin (3:2). W tym momencie nasuwa się pytanie, czy piłkarze Białej Gwiazdy są w stanie utrzymać taką intensywność i żywiołowość gry do końca długiej jesieni. W Gdyni dodatkowo będą musieli sobie radzić bez prawego obrońcy Jakuba Bartkowskiego, który w pojedynku poprzedniej kolejki z Miedziowymi obejrzał czwartą żółtą kartkę w sezonie.
Z kolei Arka jest na etapie wychodzenia z trudniejszych chwil w tej kampanii. Po porażkach z drużyną z gorszej części Trójmiasta oraz Pogonią podopieczni Zbigniewa Smółki dźwignęli się i wysoko zwyciężyli w Legnicy. Teraz należy pójść za ciosem w myśl zasady ,,psy szczekają, karawana jedzie dalej”. Biorąc pod uwagę naszego poniedziałkowego przeciwnika, te słowa idealnie pasują zresztą do aktualnej sytuacji. Od początku sezonu trener Smółka i zawodnicy apelowali o cierpliwość i zapowiadali, że ich gra z czasem będzie wyglądała coraz lepiej. Właśnie teraz praca wykonana kosztem punktów w pierwszej fazie sezonu powinna zaprocentować i przynieść oczekiwane efekty. Po poprzedniej przerwie na reprezentację Arkowcy w czterech meczach zanotowali siedem punktów i awans w Pucharze Polski, dlatego są powody ku wierze, że praca u podstaw służy gdynianom. Do tego Żółto-Niebiescy mają w perspektywie większą ilość meczów na własnym boisku niż na wyjazdach. Kluczem do ogrania GTS-u będzie uważna gra w defensywie, neutralizacja ofensywnej formacji gości, a także podejmowanie decyzji o strzałach – golkiper Wisły, Mateusz Lis, nie jest jej najsilniejszym punktem. Do tego należy dołożyć agresję, wzajemną asekurację, pierwiastek zespołowości i determinację w drodze po trzy punkty. Jeżeli nasi piłkarze spełnią wymienione warunki, komplet oczek musi zostać w Gdyni. Wspomóżmy ich w wypełnianiu tej misji naszym fanatycznym dopingiem przez 90 minut. O, Areczko, Areczko, Areczko!
Przewidywane składy:
Arka: Steinbors – Zbozień, Helstrup, Marić, Marciniak – Aankour, Deja, Nalepa, Janota, Jankowski – Kolew.
Wisła: Lis – Arsenić, Wasilewski, Sadlok, Pietrzak – Boguski, Basha, Kort, Imaz, Kostal – Ondrasek.