,,Droga ucieka, noga już ciężka jest / opór decha i z oczu znika sen / będzie nam najbliższych czasem brak / spalone mosty to najlepszy w życiu start / ratujmy, co się da / obróćmy jeszcze raz kalejdoskop” – śpiewała Budka Suflera. Żółto-niebiescy spalili już w tym sezonie bardzo dużo szans. Nie patrzymy już na pierwsze dwie lokaty w I lidze. Wciąż za to nieśmiało spoglądamy na czołową szóstkę i strefę baraży, do której gdynianie tracą w tym momencie cztery punkty. Tu trzeba ratować, co się da. Tu trzeba obrócić jeszcze raz kalejdoskop. W sobotę o 12:40 Arka zmierzy się na wyjeździe z Chrobrym Głogów.
Głogowianie zaliczyli już w tym sezonie jedną poważną wtopę – w 1/32 finału Pucharu Polski przegrali z 1:2 z Wieczystą Kraków (naszpikowaną zawodnikami z Ekstraklasy, ale wciąż IV-ligową). Ta wpadka nie odbiła się jednak w sposób znaczący na psychice piłkarzy Chrobrego i ich dyspozycji w I lidze. Tutaj pomarańczowo-czarni są typowym zespołem środka tabeli, nie wikłając się co prawda w walkę o awans, ale też będąc spokojnymi o utrzymanie. Po 18. kolejce gracze z Dolnego Śląska zajmują 11. miejsce w tabeli z bilansem 6 zwycięstw, 4 remisów i 7 porażek, ale czeka ich jeszcze zaległa potyczka z ŁKS-em na własnym boisku i gdyby założyć ich zwycięstwo, mieliby na koncie tylko o jedno oczko mniej od Arki. Forma zawodników z ul. Wita Stwosza to w bieżących rozgrywkach prawdziwa sinusoida. Choćby w ostatnich tygodniach zanotowali dwa triumfy z rzędu i gdy wydawało się, że wszystko idzie w dobrą stronę, nagle w środę oberwali od Zagłębia Sosnowiec 2:3, przegrywając na Stadionie Ludowym już do przerwy trzema bramkami. Mimo wszystko pozostają oni teamem charakternym, ambitnym, nieodstawiającym nogi, wchodzącym w intensywną walkę – gołym okiem widać, że trener Ivan Djurdjević wszczepił tej drużynie DNA, z jakiego Serb był słynny w czasie swojej kariery piłkarskiej. Chrobry rozwija się też taktycznie, ale wydaje się, że ten proces postępuje wolniej niż się na to zapowiadało jeszcze rok - dwa lata temu, a zespół utknął w jednym miejscu, z którego jest mu ciężko wspiąć się poziom wyżej. Głogowianie są ekipą nastawioną na defensywę i ta akurat funkcjonuje u nich co najmniej solidnie – pod względem traconych goli pomarańczowo-czarni legitymują się trzecim wynikiem w lidze (18 straconych bramek, a przecież przed rywalizacją w Sosnowcu było ich zaledwie 15 – mniej goli dały sobie strzelić tylko Miedź i Korona). To o tyle ciekawe, że Djurdjević nie ma ustalonej żelaznej formacji, której nie zmieniałby przez całą rundę. Dostępu do bramki permanentnie broni co prawda Rafał Leszczyński, ale na pozostałych pozycjach występuje mniejsza lub większa rotacja. Prawy bok obrony to wyjściowo teren Marcela Ziemanna, ale kiedy ten łata dziury w innym sektorze, na prawej flance pojawia się czasami Michał Ilków-Gołąb. Na środku defensywy pewniakiem jest Mavroudis Bougaidis, a partneruje mu albo Oliver Praznovsky, albo – ostatnio częściej – Maksym Iwanowicz. Z kolei lewa strona przez większość sezonu należała do Adama Banasiaka, ale po kontuzji tego piłkarza szkoleniowiec głogowian próbował cofnąć w to miejsce z lewego skrzydła 20-letnią rewelację rundy Dominika Piłę, a w Sosnowcu posłał do boju w tym rejonie Ziemanna. Te wszystkie scenariusze mają jednak wspólny mianownik. Stoperzy Chrobrego są wysocy i silni, niezwykle groźni przy stałych fragmentach, natomiast boczni obrońcy – ktokolwiek nie występuje akurat w tej roli – często podłączają się do ofensywy. Ziemann strzelił już dwa gole i zanotował trzy asysty, z kolei Piła ma na koncie jedną bramkę i pięć ostatnich podań. Istotną rolę dla gry obronnej pomarańczowo-czarnych odgrywa też biegająca blisko stoperów dwójka defensywnych pomocników, a więc doskonale znany w Gdyni Michał Rzuchowski i Jaka Kolenc – z tym, że akurat Słoweniec w sobotę będzie pauzował za kartki i w wyjściowym składzie zastąpi go Robert Mandrysz. Jeśli chodzi o piłkarzy typowo ofensywnych, największe zagrożenie na Arkowców czyha ze strony napastnika Mikołaja Lebedyńskiego (5 goli) i prawoskrzydłowego Mateusza Bochnaka (4 bramki). Djurdjević w najbliższym spotkaniu nie będzie mógł skorzystać z Banasiaka i Kolenca, a dodatkową przeszkodę może stanowić intensywny terminarz i brak czasu na regenerację – zespół z Dolnego Śląska jeszcze w środę stoczył ciężki bój w Sosnowcu, z którego przecież musiał jeszcze wrócić, a z tyłu głowy piłkarzy z Wita Stwosza jest też pewnie seria pięciu meczów w dwa tygodnie. Rywalizacja z Arką będzie dla nich trzecim odcinkiem tego serialu.
W przypadku gdynian ciężko w sposób rzetelny wytłumaczyć ostatnie wyniki, a przede wszystkim formę żółto-niebieskich. Ryszard Tarasiewicz dyspozycję drużyny przy ul. Kresowej na konferencji pomeczowej tłumaczył nadmiernym myśleniem o sytuacji w tabeli i idącej za tym większej presji na wynik. Nie kupujemy tego wątłego alibi, bo zespół o aspiracjach takich jak Arka nie może przegrywać z presją, co jest domeną małych chłopców. Choć zgadzamy się, że kluczem do powrotu do wygrywania będzie skupienie na detalach i stuprocentowa koncentracja na swoich indywidualnych zadaniach boiskowych w poszczególnych sektorach. Arkowcy pojedynkiem przy Wita Stwosza kończą tryptyk wyjazdowy i jednocześnie otwierają kolejny, który dotyczy trzech ostatnich meczów w 2021 roku – w środę rywalem gdynian będzie Zagłębie Lubin, w następną niedzielę Stomil Olsztyn, a potem pozostanie już szykować się do Świąt Bożego Narodzenia. Mamy nadzieję, że po zakończeniu wydłużonej rundy jesiennej nie będzie konieczne redefiniowanie celów na sezon. W sobotę do składu żółto-niebieskich po pauzie kartkowej wróci Arkadiusz Kasperkiewicz. W starciu z Zagłębiem Sosnowiec trzecie ,,żółtko” wyłapał Michał Marcjanik i teraz to kapitan jest jedynym zawodnikiem w kadrze drużyny, którego dotyczy zagrożenie karencją. W podstawowej jedenastce prawdopodobnie znów pokaże się Olaf Kobacki, który w Sosnowcu wniósł nieco świeżości i potrafił przynajmniej znaleźć się w sytuacjach podbramkowych. Kontuzja wyeliminuje za to Huberta Adamczyka, którego miejsce zajmie Christian Aleman. W spotkaniu 2. kolejki tego sezonu Arka przegrała w Gdyni z Chrobrym 0:2, choć to ona miała bez porównania więcej okazji do strzelenia gola. Liczymy na rehabilitację.
Sytuacja Arki w tabeli jest trudna, rozczarowująca i bolesna, ale żeby poprawić ją przed przerwą zimową, trzeba zapomnieć o tym problemie. Nie da się wygrać meczu na stojąco. Tylko twardą walką, energią i ambicją można podnieść z murawy trzy punkty. To oczywiście truizmy, które muszą paść w tym momencie zapowiedzi w charakterze przypomnienia o podstawowych prawdach, ale mamy nadzieję, że podopieczni Tarasiewicza wezmą sobie te banalne stwierdzenia do serca i po meczu w Głogowie nie będziemy mogli mieć żadnych uwag do zaangażowania gdynian. Jeśli tak się wydarzy, to żółto-niebiescy wrócą nad morze bogatsi o pełną pulę oczek. Wczoraj obiecałaś mi na pewno, że trzy punkty dzisiaj będą!