Rozpędzeni żółto-niebiescy po dwóch zwycięstwach z rzędu na własnym boisku mkną w stronę awansu. W tym momencie nie muszą już oglądać się na rywali i jeśli sami zanotują kolejny triumf, przerwę zimową spędzą na 2. pozycji w tabeli. W ostatnim meczu z Tomaszem Grzegorczykiem na ławce trenerskiej gdynianie zagrają na wyjeździe z drużyną, która od kilku tygodni nie wygląda najlepiej – po raz ostatni łodzianie wygrali w lidze 26 października. Tyle, że oni również mają swoje cele i rok 2024 zamierzają zwieńczyć zwycięstwem ciągnącym ich w kierunku strefy barażowej. Wydłużona runda jesienna była w I lidze bardzo intensywna, ale w poniedziałek nastąpi ostatni akt tego teatru. Na kortach Rolanda Garrosa w Paryżu wyryty jest cytat z Napoleona - ,,zwycięstwo należy do najbardziej wytrwałych”. Podopieczni Grzegorczyka muszą po raz ostatni w tym roku dać z siebie wszystko, a przerwę zimową spędzą w bardzo dobrych humorach. W poniedziałek o 19:00 Arka gra na wyjeździe z Łódzkim Klubem Sportowym.
Od momentu wyjazdowej wiktorii 4:2 nad Stalą Rzeszów w 14. kolejce ŁKS w czterech następnych spotkaniach zanotował dwa remisy i dwie porażki. O ile wpadki z Ruchem czy Wisłą Kraków są jeszcze w miarę uzasadnione ze względu na siłę przeciwnika, o tyle już remisy z Polonią Warszawa i Zniczem – przy całym szacunku dla obu mazowieckich ekip, które przecież radzą sobie w tym sezonie bardzo dzielnie – drużynie walczącej o awans nie powinny się przytrafić. Bardzo słabe punktowanie w listopadzie zepchnęło piłkarzy Jakuba Dziółki na 8. miejsce w tabeli i spowodowało, że zamiast patrzeć na czołową dwójkę, muszą martwić się o ewentualny występ w barażach. Tym bardziej będą chcieli więc powetować sobie niepowodzenia z poprzedniego miesiąca i zakończyć rok zwycięsko. Z perspektywy Arkowców kluczowe będzie rozbicie dwóch trójkątów ŁKS-u. Pod bramką przeciwnika operują bowiem Andreu Arasa (6 goli i 4 asysty w tym sezonie) i dynamiczny Antoni Młynarczyk (3 bramki i 3 ostatnie podania), którzy obstawiają łódzkie skrzydła, ale często schodzą do środka, wspomagając najbardziej wysuniętego Stefana Feiertaga (8 goli i 2 asysty Austriaka w tych rozgrywkach). W środku pola zainstalowany jest kolejny trójkąt, złożony z defensywnego Mateusza Kupczaka i funkcjonujących nieco wyżej Pirulo oraz Michała Mokrzyckiego (absolutnego lidera linii pomocy, rozdzielającego większość piłek). Odcięcie od dopływu energii tego sektora boiska może być dla żółto-niebieskich o tyle łatwiejsze, że Kupczak będzie w poniedziałek pauzował za kartki. W tygodniu do kadry pierwszego zespołu został zgłoszony występujący na pozycji nr 6 doświadczony Maksymilian Rozwandowicz, ale w wyjściowym składzie raczej zamelduje się 17-letni Aleksander Iwańczyk, który w czwartek został wpuszczony na ostatni kwadrans pucharowego spotkania z Legią (jak można się domyślać, właśnie w celu zbierania doświadczenia i łapania zgrania z kolegami). Blok obronny przed bramką Aleksandra Bobka utworzą Kamil Dankowski, Łukasz Wiech, Levent Gülen oraz Piotr Głowacki. Na Wiecha trzeba będzie zwrócić szczególną uwagę przy stałych fragmentach gry, bo jeszcze na początku sezonu strzelił trzy gole po uderzeniach głową dla Znicza Pruszków, w którym wówczas występował. Jak wynika z analizy, Jakub Dziółka dysponuje wieloma zawodnikami o wysokiej jakości jak na poziom I ligi. Mimo wszystko ta ekipa spisuje się jednak ostatnio poniżej oczekiwań. Do rozczarowań ligowych ŁKS dołożył jeszcze w czwartek porażkę 0:3 z Legią w Pucharze Polski. Mamy nadzieję, że Arkowcy wykorzystają nie najlepszy czas ,,rycerzy wiosny” i ich zmęczenie toczeniem dodatkowego boju pucharowego przed czterema dniami.
Tymczasem w Arce nastrój sentymentalny. Z rolą pierwszego szkoleniowca przy al. Unii Lubelskiej będzie się żegnał Tomasz Grzegorczyk, pod którego wodzą żółto-niebiescy zanotowali 10 zwycięstw, 1 remis i 2 porażki. W lidze 43-letni trener poległ tylko w Niecieczy. To z pewnością był bardzo udany czas dla drużyny, Grzegorczyk dźwignął zespół po słabym początku sezonu. Szkoleniowiec wykonał w Gdyni kapitalną pracę i jesteśmy mu bardzo wdzięczni za zaangażowanie wkładane w swoje obowiązki. Warto spuentować ten piękny rozdział kolejną wygraną – tym bardziej, że w ostatnich dwóch meczach Arka zgarnęła 6 punktów, odprawiając z kwitkiem dwie Stale na własnym boisku. Gdynianie wyglądają na murawie bardzo solidnie i zwłaszcza w ofensywie prezentują lekkość, którą często ciężko jest wygenerować w tak zaawansowanej fazie rundy. W gazie jest też Karol Czubak, który w trzech ostatnich spotkaniach zdobył pięć bramek i z 14 golami na koncie pewnie zmierza po kolejny tytuł króla strzelców. Sytuacja kadrowa wygląda dobrze, nikt nie pauzuje za kartki. Historia spotkań także przemawia na korzyść gdynian, którzy wygrali dotychczas 19 potyczek przy 13 triumfach ŁKS-u. Jeśli chodzi o konfrontacje przy al. Unii Lubelskiej, ta statystyka jawi się jednak znacznie słabiej – mowa tu o 5 zwycięstwach Arki i 12 wiktoriach łodzian. Te liczby trzeba w poniedziałek podreperować, by przerwę zimową spędzić w bardzo dobrych nastrojach, spoglądając na ligowych rywali z perspektywy wicelidera I ligi.
Cyprian Kamil Norwid napisał wiersz ,,Święty pokój”:
Jeszcze tylko kilka ciężkich chmur
Nie-porozpychanych nozdrzem konia;
Jeszcze tylko kilka stromych gór,
A potem — już słońce i harmonia!…
— Jeszcze tylko z hełmu kilka piór
W wiatru odrzuconych próżnię;
Jeszcze tylko jeden pękły grot —
Błyskawica jedna — jeden grzmot —
A potem — już nie!…
Tak samo i w życiu: czasów wir
Jezdnego na hipogryfie ima
Gruby mu rozrywać każe kir,
Trumny przeskakiwać, których nie ma.
— Za czarnością trumien świta mir
Wynagradzający słusznie;
I wciąż tylko jeden jeszcze trud —
Wysilenie jedno — jeden cud —
A potem — już nie!…
… który dotyka motywu życia jako wędrówki i jakkolwiek odwołuje się przede wszystkim do życia wiecznego, to mówi wiele także o nastawieniu przed ostatnią batalią. Świadomość bliskiego końca wędrówki, ostatniego podejmowanego wysiłku, stanowi okoliczność dodatkowo mobilizującą. Mamy nadzieję, że rozhulani w ofensywie żółto-niebiescy, uskrzydleni dobrymi wynikami w ostatnich tygodniach, ruszą na ŁKS z ogromną energią i chęcią zdominowania przeciwnika od pierwszej minuty, by potwierdzić, kto w tej lidze rozdaje karty. Nasz święty klub, MZKS, będziemy przy nim aż po życia kres!