Kibicowski weekend na Kaszubach rozpoczynamy od soboty i meczu Gwardii Koszalin w Przodkowie. Na stadion docieramy na czas w ok. 60 osób, a nasza obecność na samym spotkaniu wywołała spore zamieszanie wśród zdezorientowanej policji. Gwardia (45 osób) spóźnia się i na miejsce dociera w okolicach 30 minuty. Piłkarze odnoszą czwarte zwycięstwo z rzędu i są w czubie tabeli, a my zawijamy do Gdyni przed końcem spotkania.
W niedzielę czekała nas wyprawa do Bytowa. Miły gest w naszą stronę wykonali miejscowi działacze, którzy przyznali kilkukrotnie większą lilczbę biletów – zamiast regulaminowych kilkudziesięciu niemal 300 sztuk, „oddając” nam centralny sektor na stadionie. Te w większości rozeszły się na dzielnicach oraz fan clubach i tylko niewielka część trafiła do ogólnej sprzedaży – kilka godzin od ogłoszenia tej informacji i zapisy można było zakończyć. Jednak od początku było pewne, że do Bytowa pojedzie nas więcej, a nasza oficjalna liczba to 344 osoby (w tym 1 Cracovia) - weszli praktycznie wszyscy (z wyjątkiem dwóch osób, które nie miały dokumentów).
Z Gdyni ruszamy bez zbędnych opóźnień w sile trzech autokarów i kilkudziesięciu fur z bardzo mocną eskortą. Na trasie na całą grupę wyjazdową czeka ekipa z Kościerzyny, która w swoim mieście "narobiła sporo dymu" :)
Po krótkim postoju lecimy dalej – już bezpośrednio do Bytowa. Wchodzenie na sektor wygląda bardzo sprawnie i zdecydowana większość na stadionie jest już przed pierwszym gwizdkiem, a wszyscy meldują się przed upływem pierwszego kwadransa. Na płocie wisi sześć flag – głównie naszych fan clubów z Kościerzyny, Człuchowa i Wejherowa oraz transparent z pozdrowieniami. Jeśli chodzi o kibiców gospodarzy, to oprócz skromnej oprawy i ponad 100-osobowego młynu nic wielkiego nie pokazali - nie obyło się również bez obustronnych wrzutów.
Sam doping z naszej strony wyglądał raz lepiej, raz gorzej, ale można przyjąć, że był w porządku – zwłaszcza po przerwie i chyba najlepszy podczas wypraw w tym sezonie. Ponadto kilka słów w trakcie spotkania usłyszeli piłkarze z Bytowa, zwłaszcza pewien "grajek" występujący do niedawna w naszym zespole, a także pozostali mający na koncie grę w innych barwach – m.in. niejaki Karol. Natomiast po kolejnym bardzo słabym meczu w wykonaniu naszego zespołu, piłkarze podchodzą pod sektor i otrzymują ostrą reprymendę, na co odpowiada tylko kapitan drużyny, próbując tłumaczyć sytuację. Pozostali milczą, nie mają nic do powiedzenia, a my zaraz po tym opuszczamy Bytów i udajemy się w drogę powrotną.