W miniony weekend do Gdyni zawitał zespół z Niecieczy, którego kibice w bieżących rozgrywkach (o dziwo) zaliczyli wyjazdy do Lubina, Szczecina, Gdańska, Wrocławia, Krakowa i ostatnio Gliwic (od 40 do 100 osób). Zabrakło ich tylko w Chorzowie (mecz bez udziału publiczności) i tak też prawdopodobnie było u nas – oficjalnie „klatka” była zamknięta i nikogo z Niecieczy nie stwierdzono, także na naszych sektorach. Początkowo niedzielny pojedynek miał odbyć się przy całkowicie pustych trybunach, ale ostatecznie zdecydowano o ograniczeniu frekwencji do 3500 osób (z czego 1000 biletów miał trafić w ręce dzieci ze szkół, natomiast 2500 miejsc zostało przygotowane dla posiadaczy karnetów). Oficjalna liczba widzów podczas spotkania z ekipą z Niecieczy to 1915 osób – to zdanie klubu, choć mamy wrażenie, że było nas odrobinę więcej. Nie zmienia to faktu, że nawet przy tak „okrojonym” stadionie, frekwencja powinna być znacznie wyższa. Niedzielny mecz nie przyniósł większych emocji – nie było w ogóle czuć atmosfery zbliżającego się starcia, zabrakło ciśnienia. Mimo to piłkarze otrzymali małe wsparcie – oczywiście w miarę możliwości – niestety, ograniczonych. Doping był prowadzony z sektora A – pojawiła się również sztandarowa flaga (na pustej "Górce" zawisł transparent o treści - Polonia nigdy nie zginie). I to wszystko. Warto wspomnieć, że po kolejnej porażce na własnym stadionie, zaledwie kilku zawodników zdecydowało się podejść pod sektor, co pozostawimy bez komentarza.