Zagłębie Lubin - Arka Gdynia 0:0

Zagłębie: Konrad Forenc - Bartosz Kopacz, Lubomir Guldan, Damian Oko, Sasa Balić - Bartłomiej Pawłowski (79' Patryk Szysz), Bartosz Slisz, Łukasz Poręba, Filip Starzyński, Damjan Bohar - Patryk Tuszyński (46' Jakub Mares)
Arka: Pavel Steinbors - Michael Olczyk, Christian Maghoma, Luka Marić, Adam Marciniak - Adam Deja (83' Goran Cvijanović), Marko Vejinović - Maciej Jankowski, Michał Nalepa (72' Maksymilian Banaszewski), Michał Janota (89' Rafał Siemaszko) - Aleksandyr Kolew

Żółte kartki: Mares, Slisz - Marciniak, Marić
Widzów: 5823


Pierwsze 45 minut spotkania w Lubinie mogło uśpić wszystkich oglądających ten mecz. Brakowało żwawego tempa i sytuacji bramkowych. Lekką przewagę posiadało Zagłębie, które próbowało cierpliwie rozgrywać piłkę i szukać swojej okazji, podczas gdy Arkowcy ograniczyli się do skupienia w obronie i poszukiwania długich piłek w kierunku Kolewa lub Jankowskiego. W 13. minucie po raz pierwszy zrobiło się groźnie pod bramką Arki. Pavels Steinbors nie złapał piłki po strzale Starzyńskiego, i sytuację musiał wyjaśnić Aleksandyr Kolew. W 32. minucie po dośrodkowaniu Starzyńskiego do strzału głową doszedł Guldan, ale uderzył niecelnie. W 37. minucie mogłą być dobra okazja dla żółto-niebieskich, ale Nalepa źle przyjął piłkę w polu karnym rywali. Arkowcy przebudzili się w końcówce. Po faulu Balicia na Nalepie do piłki podszedł Michał Janota. Sprytne uderzenie pomocnika Arki odbił Konrad Forenc. Niedługo potem po dośrodkowaniu Vejinovicia z lewej strony, piłkę głową uderzył Poręba i trafił w słupek własnej bramki.

Od początku drugiej części meczu to Zagłębie sprawiało lepsze wrażenie i sprawiło, że Arkowcy musieli ograniczyć się do obrony. Gospodarze dwa razy byli blisko po stałych fragmentach gry. Dwukrotnie próbował Filip Starzyński, najpierw trafiając w słupek, a następnie w boczną siatkę. W 81. minucie niefortunna interwencja Maghomy niemal zakończyła się samobójem. Ostatecznie obrońca Arki przeniósł piłkę nad poprzeczką. Cztery minuty później Arka miała jedną z niewielu szans w drugiej połowie. Piłka wybita przez defensorów gospodarzy spadła na 16 metr pod nogi Banaszewskiego, którego uderzenie zablokowali zawodnicy Zagłębia. W trzeciej minucie doliczonego czasu Pavels Steinbors wybronił sytuację sam na sam z Szyszem. Po chwili po dośrodkowaniu z rzutu rożnego w dużym zamieszaniu piłka trafiła w słupek. Po kolejnym kornerze Arkowcy dali radę się wybronić.

W pierwszej połowie oba zespoły zaprezentowały się bardzo przeciętnie. W drugiej sporą przewagę miało Zagłębie i Arkowcy koniec końców mogą mówić o szczęśliwym punkcie. W 93. minucie wybronił nam go Pavels Steinbors, zatrzymując Szysza. Martwi jednak, że podopieczni Zbigniewa Smółki poza rzutem wolnym Janoty nie potrafili zupełnie zagrozić bramce rywali. Arka znajduje się wciąż niebezpiecznie blisko strefy spadkowej.

Teraz czeka nas przerwa na mecze reprezentacji. Kolejny mecz 30 marca. W Gdyni zmierzymy się ze Śląskiem Wrocław.