Nowy sezon, nowe nadzieje, nowe możliwości, nowe ambicje, nowe apetyty. Wszystko znów staje się świeżutkie. Cel pozostaje jednak ten sam – awans do Ekstraklasy. Kiedy w 2020 roku zespół spadał z Ekstraklasy, w klubie mówiło się o powrocie do elity na dystansie dwóch lat. Ten decydujący czas właśnie się rozpoczyna. Na finałowe spotkania przyjdzie jednak jeszcze pora. Na razie żółto-niebiescy inaugurują swoje zmagania w I lidze w kampanii 2021/2022. Z jednym założeniem – żeby bawić się piłką i cieszyć grą. Premierowa rywalizacja powinna ich doskonale wprowadzić w taki klimat – rywalem będzie bowiem ekipa posiadająca swoje aspiracje, ale – delikatnie mówiąc – niewzbudzająca na papierze respektu od Bałtyku po Tatry. Mamy nadzieję, że gdynianie w pierwszym rozdaniu trafią na mocne karty i będą wiedzieli, co z nimi zrobić. W sobotę o 20:30 przy ul. Olimpijskiej Arka inauguruje sezon potyczką z Zagłębiem Sosnowiec.

O poprzednim sezonie sosnowiczanie najchętniej całkowicie by zapomnieli. Udało im się co prawda utrzymać na zapleczu Ekstraklasy, ale zajęli przedostatnie, 17. miejsce w tabeli. Przez większość rozgrywek prezentowali się na boisku po prostu tragicznie, a od oglądania ich poczynań bolały oczy. Działacze z ul. Kresowej w pewnej perspektywie czasowej mają ambicje powrotu do Ekstraklasy, dlatego to, co odstawiali w minionym roku czerwono-zielono-biali, nie mogło spotkać się z jakąkolwiek akceptacją. Rewolucja kadrowa była tu nieunikniona. Z Górnego Śląska zniknęli więc tacy zawodnicy, jak Goncalo Gregorio, Filip Karbowy, Patryk Małecki, Patrik Misak, Piotr Polczak czy Mateusz Szwed, a ich miejsca w szatni zajmą m.in. Patryk Bryła z Chrobrego Głogów, Dominik Jończy z Zagłębia Lubin, Wojciech Szumilas z Wisły Płock czy znany pierwszoligowy drybler i technik Maksymilian Banaszewski, który w poprzednim sezonie zaliczył w barwach Chrobrego fenomenalną rundę jesienną i bardzo słabą odsłonę wiosenną. Na co stać w tych rozgrywkach ekipę ze Stadionu Ludowego? W polskich warunkach u progu ligowego grania takie prognozy zawsze graniczą z wróżbami andrzejkowymi, ale wydaje się, że lokatą adekwatną do potencjału w przypadku Zagłębia będzie któraś z pozycji w środku tabeli. Sosnowiczanie nie dysponują składem predysponującym ich do gry o coś więcej, ale posiadają poważny atut w postaci szkoleniowca Kazimierza Moskala, który osiąga pozytywne wyniki zwłaszcza w tych klubach, w których otrzymuje więcej czasu na spokojną pracę. Przy ul. Kresowej taki czas 54-latek otrzymał i stanowi to istotną przesłankę dla twierdzenia, że czerwono-zielono-biali będą pokazywać w tym sezonie lepszy i skuteczniejszy futbol niż nas do tego przyzwyczaili w kampanii 2020/2021. A na pewno bardziej poukładany taktycznie. Zawodnicy z Górnego Śląska w przerwie letniej przebywali na zgrupowaniu w Wodzisławiu Śląskim. Rozegrali sześć sparingów – do wyników gier kontrolnych oczywiście nie warto przywiązywać szczególnej wagi, ale na ich podstawie można wyciągać pewne nieśmiałe wnioski co do strategii i wyborów personalnych Moskala na ligową premierę. Przewidujemy więc ustawienie 4-2-3-1 z pachnącym nowością brazylijskim nabytkiem sosnowiczan Alexem Tanque na szpicy, z Bryłą lub Banaszewskim na prawym skrzydle i nominalnym napastnikiem Szymonem Sobczakiem na lewym oraz z gęstym środkiem pola wypełnionym Joao Oliveirą, Szumilasem i nowym kapitanem Zagłębia Maciejem Ambrosiewiczem. Miejsce obok Lukasa Duriski na środku obrony zajmie natomiast kolejna z nowych twarzy – nie wiadomo tylko, czy będzie to Chorwat Vedran Dalić (bardziej prawdopodobny scenariusz), czy Jończy. Czoła Adamowi Dei znów będzie musiał stawić 19-letni Szymon Frankowski, który w końcówce kwietnia wpuścił gola piłkarza Arki z połowy boiska. Kontuzje wykluczają z udziału w premierze sezonu SzymonaDamiana Pawłowskich oraz Michała Masłowskiego. Przed ligową inauguracją wydaje się, że najsilniejszym punktem sosnowiczan jest centralny sektor boiska. Ambrosiewicz powinien wziąć na siebie rolę niekwestionowanego lidera drużyny w całym sezonie. Osaczenie podopiecznych Moskala w tym rejonie przyniesie żółto-niebieskim zdecydowane profity. Jeśli gdynianie dołożą do tego intensywność, szybkość rozgrywania i położenie akcentu na grę piłką, powinni rozklepać przyjezdnych.

Nad morzem w czasie przerwy między rozgrywkami nie działo się może tyle, co w Sosnowcu, ale i tak pewną dynamikę zmian mogliśmy poczuć – szerzej ten temat poruszamy w tym miejscu. Niespodziewanie w klubie pozostał Dariusz Marzec, który nie zrealizował w poprzednim sezonie postawionego przed nim celu, ale otrzymał od włodarzy Arki drugą szansę. Tyle szczęścia nie mieli Kamil Mazek, Łukasz Wolsztyński, Jakub Wawszczyk czy Jan Hosek, którzy znaleźli już nowych pracodawców. Do GTS-u odszedł Mateusz Młyński, a wypożyczenia Juliusza Letniowskiego i Macieja Rosołka dobiegły końca. W ich miejsce w Trójmieście zamieszkali Hubert Adamczyk, Sebastian Milewski, Nestor GordilloMartin Dobrotka, ale póki co tylko Hiszpan znajdzie miejsce w wyjściowym składzie żółto-niebieskich. U progu nowej kampanii trener Marzec prawdopodobnie będzie preferował ustawienie 3-4-2-1, w którym kluczową rolę odgrywać będzie techniczny duet południowców w osobach Christiana Alemana i Gordillo ustawionych za plecami wysuniętego Mateusza Żebrowskiego. W meczu z Zagłębiem – zresztą jak przez cały sierpień i prawdopodobnie wrzesień – szkoleniowiec nie będzie mógł skorzystać z usług Milewskiego. Trwają desperackie poszukiwania napastnika, który zagwarantuje zespołowi konkretną liczbę goli. Sztab Arki nie widzi bowiem w tej roli Rafała Wolsztyńskiego. Kadra drużyny ma swoje mankamenty i nie wygląda na specjalnie szeroką – mimo tych faktów w pierwszym spotkaniu w kampanii 2021/2022 każdy inny wynik niż zwycięstwo zostanie przyjęty w Gdyni z rozczarowaniem. Kibice doskonale pamiętają pewnie poprzedni mecz z Zagłębiem – na kilka dni przed finałem Pucharu Polski Arkowcy zwyciężyli w Sosnowcu 3:2, podnosząc się ze stanu 0:2. Daniel Kajzer obronił wówczas w kluczowym momencie rzut karny i dobitkę Patrika Misaka, a bohaterem rywalizacji był Adam Deja, który strzelił dwa gole, przy czym druga bramka defensywnego pomocnika stała się trafieniem sezonu. Mamy nadzieję, że w sobotę żółto-niebiescy znów stworzą fantastyczne widowisko, ale tym razem nie będą musieli wstawać z kolan, a wręcz przeciwnie – zaczną konfrontację od mocnego uderzenia.

Apetyty nad morzem są rozbudzone. Przed potyczką z Zagłębiem Sosnowiec celujemy w efektowną wygraną. Ligowe granie jest jak poker – abstrahując od tytułu słynnego filmu Janusza Zaorskiego, bardzo wiele zależy w nim od pierwszego rozdania, które rozstawia członków rywalizacji na określonych pozycjach i determinuje dalszy przebieg zmagań. Jest niezwykle istotne, by w inauguracyjnej kolejce zgarnąć jak najwięcej i narzucić grę na swoich warunkach już do końca rozgrywki. Wierzymy, że piłkarze Dariusza Marca w premierowym starciu sezonu 2021/2022 wyciągną z rękawa asa, który rozstrzygnie losy konfrontacji na ich korzyść. Pierwsze uderzenie ma kluczowe znaczenie. Mamy nadzieję, że w osiągnięciu celu żółto-niebieskim pomoże głośny doping od pierwszej do ostatniej minuty. Kto nie ma jeszcze biletu na sobotnie spotkanie, niech czym prędzej naprawia swój błąd. Zawodnicy wielokrotnie podkreślali, jak ważne jest dla nich wsparcie trybun. Jeżeli wymagamy od nich, by zrealizowali cel w postaci awansu do Ekstraklasy, sami musimy dać im przykład i kibicowsko roznieść tę ligę. Niech w sobotę będzie ogień. Jak za starych czasów. Hej, Arka gol!